(dopisek po powrocie) Tego posta pisałem trochę na wszelki wypadek gdyby jednak trzeba było odtworzyć trasę, którą zamierzaliśmy się przemieszczać. Na szczęście nic się nie stało. Wszyscy wrócili cali i zdrowi ;D
---
Najogólnej rzecz ujmując plan wyprawy wygląda następująco:
Ufff jak szybko zleciało ;D
---
Najogólnej rzecz ujmując plan wyprawy wygląda następująco:
- Wylot z Warszawy
- Przesiadka w Zurychu i lądowanie w Bangkoku.
- Nocleg i oglądanie stolicy Tajlandii połączone z zakupami
- Wyjazd do Siem Reap i zwiedzanie kompleksu świątyń Angkor
- Przejazd do stolicy Kambodży - Phnom Penh i jeśli będzie czas to wyskok nad zatokę Tajlandzką
- Przeskok do Sajgonu w Wietnamie i spotkanie z Krzyśkiem
- Przejazd (prawdopodobnie pociągiem) w okolice Hoi An, następnie Hue a dalej przeskok na północ Wietnamu do Ha Noi i pięknej zatoki Ha Long
- Jeśli czas pozwoli to w Wietnamie chciałbym zobaczyć "wietnamskie Zakopane" czyli założone przez Francuzów kolonialne miasteczko Sa Pa z pięknymi widokami. Żeby zrobić trochę smaczku to polecam stronę wikipedia.org :D
- Kolejny etap to przejazd przez granice z Laosem i tu nastawiamy się już na hard core. Raz ze pora deszczowa a dwa, ze tam nie ma kolei a dróg to oni mogą nam zazdrościć :D Efekt = w porze deszczowej zwały błota na "drogach" i przejazdy busem przez rzekę - dosłownie przez rzekę... Celem przejazdu jest Luang Prabang. Już polubiłem to miasto... Chciałbym już odwiedzić jeden z najpiękniejszych wodospadów w Azji Płd.-Wsch. - Kuang Si
- Z Luang przemieszczamy się do stolicy Laosu - Vientiane
- Wylatujemy z Vientiane do stolicy Malezji - Kuala Lumpur. Tak, to te miasto z najwyższymi wieżami świata (hmm pomyśleć ze w mniemaniu przeciętnego Polaka to są kraje trzeciego świata). W Kuala pewnie nie będziemy za długo bo oprócz wspomnianych wież, ładnej anteny telewizyjnej, China Town i architektury nie zobaczymy nic przesadnie oryginalnego (mam nadzieje, że się mylę) to uciekamy na północ by się pobyczyć na plażach
- Później wracamy do Tajlandii. Po drodze jakieś dżungle, plaże i prawdziwy odpoczynek
- Na 2-3 dni przed odlotem powrót do samego Bangkoku, żeby porobić ostatnie zakupy, zwiedzić jeszcze kawałek miast
- Ech i już trzeba wracać do Polski :(
Ufff jak szybko zleciało ;D
dobrze, że są jeszcze kraje gdzie nam mogą dróg pozazdrościć :D
OdpowiedzUsuń"po drodze jakieś dżungle, plaże" - hahahahahahha :D. Uważaj na robale wszelkiej maści i jadu!
Trzymamy kciuki za udana wyprawe. Paweł i Ilona
OdpowiedzUsuńa tam uwazaj... cwicz wysysanie jadu po ukaszeniu :D
OdpowiedzUsuńTak sobie zerkam na mapkę i widzę że ty jeszcze wogóle z Warszawy nie wyruszyłeś ;)
OdpowiedzUsuń