5 lip 2009

Sihanouk Ville

Robimy sobie jeszcze jeden dzień wolnego. Przyjemne kambodżańskie leniuchowanie na plaży... Mam pomysł na "Happy Śniadanie". Słodką kawę, jajecznicę i gofra na słodko... i leżeeeenie i nicnierobieeeenie :D

3 lipiec. Dupa. Rano budzi nas niestety burza. Dopiero około godziny 12:00 udaje się wyjść na plaże. Mży momentami do 13:00. Ląduje ostatecznie w knajpce na lokalnej kawie z mlekiem, jajecznicy i naleśniku z owocami. Ceny nie powalają podobnie jak też jakość produktów. Dzień spędzamy głownie na plaży bycząc się na fotelu pod parasolem. Książka "Muminki" i relaksik. Najgorzej jest jednak z lokalnymi naganiaczami, którzy chodzą po plaży. Połowa z nich czegoś nie ma. Widać jak straszne ślady zostawiła po sobie wojna. Jeden bez reki, bez oczu, bez nogi... na szczęście dla nas oni też robią sobie przerwy. (nie miałem jak robić filmików ale plaża wygląda mniej więcej tak: YouTube a sama mieścina w drodze na plażę tak: Youtube)


To wywołana już fotka z analoga, o którym wspominałem wcześniej.




Jak to mówią - dla chcącego nic trudnego - foty z aparatu w komórce ;)

Wieczór spędzamy w plażowej "imprezowni" (że niby coś jak Full Moon Party w Tajlandii), gdzie stoły do bilarda są tak powyginane, że stół bilardowy z Tcheslav Pubu można by tutaj sprzedać jako nowy ;D Male piwo kosztuje 1$ a dziewczyny tutejsze bardzo ładne i bez piwa ;P. O Michaelu Jacksonie chyba nie muszę wspominać. Król Popu odnalazł chyba swoją drugą/trzecią ojczyznę i robi tutaj niezłą karierę (tak, wiem że nie żyje). Widok zatoki w świetle księżyca podczas odpływu z głaaaadką, niedeptaną plażą... A Aaaaa zaaarąbisty! Czemu do groma teraz karta musiała mi paść! AAAA!!!

Na moje nieszczęście dopiero wieczorem zauważyłem "darmowego" hot-spota. Udaje mi się jedynie porozmawiać z rodzina przez mobilnego Skype-a. Z poczta już się spóźniłem bo zamknęli kafejkę - a tym samym darmowy hot-spot ;)


Dawcy darmowego internetu :D

Rano zdajemy hostel i wyjeżdżamy do Phnom Penh. Ze stolicy Kambodży jedziemy już prosto do Wietnamu a dokładniej do Sajgonu. Mamy się tam spotkać z Krzyśkiem i jego szefem (W końcu pracujący na obczyźnie Polacy!). Ogólnie mówiąc to spotykamy co jakiś czas Polaków, wiec na tle innych nacji nie wypadamy aż tak najgorzej ;)


Reklama usług umieszczona w toalecie... hmm dziwne ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz